Music

Music

piątek, 3 kwietnia 2015

Chapter 4:Wyzwanie

                                                                   *Bella*
Podchodzę do okna i wyglądam za niego.Nikogo nie ma.Mieszkanie w lesie mi szkodzi jak widać.Wydycham zimne powietrze i kieruję się do szafy biorąc od powiedni strój i kosmetyki.Ubieram biało-fioletową koszule,czarne spodnie,czarne koturny żeby dziś Josh nie śmiał się z tego że jestem niska.Do tego czarna torebka z kolcami,bransoletka i okulary.Ciemny makijaż robię na odwal ponieważ dzisiaj nie chce mi się tego robić i tak ostatnio nauczyciele się czepiają że mam za dużo tapety na twarzy i powinnam być naturalna ponieważ jestem w szkole a nie na dyskotece.
Schodzę na dół i biorę jabłko i butelkę wody którą wkładam do torebki.Szybko wbiegam do garażu i wchodzę do mojego samochodu.Jadę jak najszybciej potrafię ponieważ chce zdążyć przed Mike który mieszka niedaleko mnie i czasem kiedy jadę do szkoły to mnie zatrzymuję.A to wredny cham.Jadę i jadę i jadę aż wyprzedzam srebrne Volvo które mijałam wczoraj.Może to samochód rodzeństwa Cullen.A potem sprawdzę.Kiedy wjeżdżam na parking krąże i krąże co oni kurde wszystkie miejsca mi zajęli.Były dwa na samym przedzie szkoły.Dziękuję ci boże że się zlitowałeś na de mną.Przy mnie parkuję srebrne Volvo.Oni chyba się na mnie uwzięli.Wychodzę z samochodu i podchodzę do mojej paczki.Josh do mnie podchodzi i patrzy na mnie z góry do dołu w tym czasie przyszli do nas też Cullenowie.Aaaa czyli to ich auto.No to teraz nie martwię się że to jakieś ninja.
-Bells wróciłaś!!-Josh krzyczy na całą szkołę i mnie mocno przytula.
-Yyy Josh ja tu cały czas byłam-mówię i marszczę brwi.
-Wczoraj byłaś takim kurduplem a teraz wróciła wysoka Bella-puszcza mnie i czeka na moją reakcje.
Nie robię mu nic.Niech myśli że dzisiaj jestem spokojna ale on nie wie tego czego ja wiem ha ha i mu nie powiem nawet jak by mnie błagał.
-Nie uderzysz mnie?-pyta.
-Nie mój kochany przyjacielu dlaczego miałabym  cię uderzyć przecież nie biję się ważnych osób prawda-mówię uśmiechając się słodko.
-Okej to jest dziwne-komentuję Misiek.
-Ktoś ma teraz biologię?-pytam.
-Ja-słyszę głos Edwarda.
-Ooo no to świetnie chodź do klasy.Pa pa.-ciągnę chłopaka za rękę do szkoły.
Kiedy jesteśmy już w klasie ciągnę Edwarda do pierwszej ławki gdzie siedzę sama.Poprawiam grzywkę i opieram się o ławkę.Razem z Edwardem rozmawiamy i żartujemy do póki nie przyszedł nauczyciel.Zaczął swój wykład o jakiś bakteriach i wirusach.Każda lekcja była taka sama tylko ostatnia była ciekawa ponieważ byliśmy wszyscy czyli moja cała paczka i Cullenowie i nie było pani od plastyki więc można było się powygłupiać.Graliśmy czy wyzwanie.Osoba na początku kręci butelką a potem pyta się osoby czy wybiera że chce powiedzieć prawdę czy może chce zadanie.Kiedy Josh wylosował mnie wiedziałam że będę miała przechlapane ponieważ jego wyzwania są debilne i czasem nie wykonalne.
-Dobra Bells prawda czy wyzwanie?
-Ech trudny wybór-udaję że się zastanawiam-Zadanie
-Uuuu Bells ryzykujesz pamiętasz jak było tydzień temu-mówi Sel-Biegałaś po ulicy kiedy padało i byłaś ubrana w sukienkę letnią i musiałaś jeszcze krzyczeć"Lato lato!!!"
-Pamiętam-mówię i trochę żałuje mojego wyboru.
-Dobrze Bells więc musisz napisać sms do Mike że się z nim umówisz o siedemnastej dzisiaj i musisz na tą randkę iść heh a my będzie to wszystko obserwować-wybucha śmiechem a ja wyjmuję telefon.
-Zabiję cię za to-mówię i kończę pisać sms.
Brzmi on tak"Hej Mike co ty na to żebyśmy wybrali się razem do tej nowej restauracji na ulicy miodowej o siedemnastej.Odezwij się szybko.Bella :3" Eh chłopaki chcieli żebym napisała na końcu serduszko ale się sprzeciwiłam nie chce robić mu nadziei.Odpowiedź przychodzi od razu "Nie ma sprawy Bells przyjadę po ciebie:)".

środa, 1 kwietnia 2015

Chapter 3:Spaniały chłopak

                                                        *Bella*
Po chwili już słyszę dzwonek dlatego szybko się pakuję i biegnę do drzwi.Słyszę krzyk przyjaciela żebym poczekała ale tego nie robię bo biegnę do Seleny żeby powiedzieć jej co wyrabiał jej chłopak na Angielskim.Jak on śmie nazywać mnie kurduplem? no dobra jestem niska ale nie aż tak bardzo przecież nie będę koszykarką.Kiedy jestem przed salą widzę ją i Harrego jak  o czymś dyskutują.I tak mamy tu lekcje więc od razu się rozpakuję.Dobiegam do niej zdyszana i się uśmiecham.
-Bosz Bells co ty tak biegłaś tak śpieszyłaś się na matematykę nie poznaję cię-żartuję Harry.
-A przymknij się ja do Sel-mówię i uderzam go w głowę za którą się łapię.
-O co chodzi?-pyta dziewczyna.
-Dobra a więc twój szanowny chłopak...-nie dokańczam ponieważ ktoś zakrywa mi ręką buzię.
Kiedy widzę kto jest tak bezczelny nie dziwię się że to Josh.
-Bells chciała powiedzieć że jestem spaniałym chłopakiem-mówi i się uśmiecha.
Gryzę go w rękę i kiedy mnie puszcza śmieję się tak że prawię przewracam się na ziemie przez moją nieuwagę prawię przewracam nowego.Misiowaty chłopak.Ooo to ten który śmiał się razem ze mną.Obok niego stoi blondynka o kształtach modelki,dziewczyna w czarnych krótkich włosach które są lekko nastraszone uśmiecha się do mnie jakby od zawsze mnie znała,blond włosy chłopak który mocno trzyma czarno włosą i mój bóg.Nie mój Bella co się z tobą dzieje.
-O przepraszam po prostu mój wybitny przyjaciel nie chce powiedzieć prawdy swojej dziewczynie że na języku angielskim zachowywał się karygodnie nazywając mnie kurduplem a wcale nie jestem taka niska a tak w ogóle jestem Isabella Swan ale wole Bella miło poznać-mówię i się uśmiecham.
-Ja jestem Emmet a to jest Rosali,Alice,Jasper i Edward jesteśmy nowi-mówi misiek.
Poznałam imię mojego boga.Edward.Boże co się ze mną dzieje.
-Czegoś zapomniałam-walę się w czoło a Cullenowie patrzą na mnie wyczekująco-Hmmm...a już wiem ten co trzyma się teraz za głowę to Harry,brunetka za mną to Selena a ten który nazywał mnie kurduplem to Josh jeszcze jest Melisa ale ona ma w innych budynku teraz lekcje-pokazuję na palcem na każdego z moich przyjaciół.
Po chwili kiedy siedzimy na miejscach poznaję bardziej Alice i Rosali które są świetne.A Josh rozmawia z chłopakami.Jak się okazało mamy wolną godzinę ponieważ pan od matematyki się rozchorował i nie mamy kogo mieć na zastępstwie dlatego co kilka minut przychodzi sprzątaczka i patrzy się na nas.Kiedy zdzwoni mój telefon przerywam rozmowę z dziewczynami i wyjmuję IPhone.Nacisnęłam zieloną słuchawkę nawet nie patrząc kto zdzwoni.
-Halo-mówię.
-Bello jesteś zwolniona z dzisiejszego w-f ponieważ dalej masz tą kondycję nogi po tym upadku-Słysze głos mamy-Dyrektor i nauczyciel już wie  więc nikt nie pomyśli że wagarujesz
Potakuję i słucham co tam dalej mówi moja mama.W ogóle tego nie słucham nie moja wina że nie mam głowy do słuchania jakiś informacji.Co chwilę tylko mówię że to zrobię lub się z tym zgadzam.Kiedy się rozłączam jeszcze przez przypadek mówię,,Naprawdę?''.
-Bella się zawiesiła trzeba odwiesić-mówi Josh i wali mnie książką od niemieckiego.
-Powaliło cię już do reszty!-krzyczę do niego i zaczynam go walić moim zeszytem.
-Dobra dobra przepraszam już nie będę okej?
Wywracam tylko oczami i znowu wracam do rozmowy z dziewczynami.Ogólnie całą sobotę i niedziele mam zajęta ponieważ Alice wymyśliła zakupy i nocowanie.Chłopaki umówili się na mecz więc też będę ech.Będę musiała wytrzymać pod jednym dachem z Joshem i Harrym.Oczywiście wysłałam sms do Seleny,Harrego i Melisy że nocujemy u Cullenów.Każda kolejna lekcja mija tak samo czyli na rozmawianiu z Alice i Rosali.Kiedy mamy przerwę na lunch zmuszam chłopaków do złączenia stolików żebyśmy wszyscy się pomieścili.W trakcie rozmowy z naszymi nowymi przyjaciółmi przypominam sobie że miałam zadzwonić do mamy.Sięgam do plecaka i odpowiedniej przegródki a tam...nic.
-Ej ktoś widział mój telefon?-pytam i patrzę na wszystkich-Malisa zadzwoń do mnie-mówię i patrzę się jak wystukuję numer.
Kiedy słyszę melodyjkę w mojej sałatce widelcem lekko odgarniam zieleninę i widzę swojego białego  IPhone.Kto mi tak go cholery włożył?.
-Kto był takim idiotą i włożył mojego IPhone do sałatki?-pytam poważnie.
Josh i Harry wybuchają śmiechem ale po chwili już się nie śmieją ponieważ moja sałatka wylądowała na ich włosach.
-Idioci-mówię a potem wszyscy wybuchamy śmiechem.
                                                                      ********
Po lekcjach i po pizzie na której byłam z paczką ponieważ Cullenowie powiedzieli że muszą jechać do domu poszliśmy tam sami.Kiedy mijałam srebrne Volvo pod drodze kiedy wracałam do domu kusiło mnie żeby zobaczyć kto siedzi za kierownicą ale tego nie zrobiłam szczerze to nawet nie wiem dlaczego.Bałam  się?.Kiedy dojechałam do domu wysiadłam z auta i poszłam do domu.Kiedy już tam byłam ubrałam się w luźniejsze ciuchy i zrobiłam zadania domowe po wszystkim poszłam spać.Kiedy tak spałam czułam się obserwowana.Tak jak by każdy mój ruch był uważnie obserwowany.Nigdy tak się nie czułam.Kiedy się budzę rano nikogo nie ma tylko okno które było zamknięte na noc teraz jest otwarte.Ktoś tu taj był ?!.