Music

Music

piątek, 3 kwietnia 2015

Chapter 4:Wyzwanie

                                                                   *Bella*
Podchodzę do okna i wyglądam za niego.Nikogo nie ma.Mieszkanie w lesie mi szkodzi jak widać.Wydycham zimne powietrze i kieruję się do szafy biorąc od powiedni strój i kosmetyki.Ubieram biało-fioletową koszule,czarne spodnie,czarne koturny żeby dziś Josh nie śmiał się z tego że jestem niska.Do tego czarna torebka z kolcami,bransoletka i okulary.Ciemny makijaż robię na odwal ponieważ dzisiaj nie chce mi się tego robić i tak ostatnio nauczyciele się czepiają że mam za dużo tapety na twarzy i powinnam być naturalna ponieważ jestem w szkole a nie na dyskotece.
Schodzę na dół i biorę jabłko i butelkę wody którą wkładam do torebki.Szybko wbiegam do garażu i wchodzę do mojego samochodu.Jadę jak najszybciej potrafię ponieważ chce zdążyć przed Mike który mieszka niedaleko mnie i czasem kiedy jadę do szkoły to mnie zatrzymuję.A to wredny cham.Jadę i jadę i jadę aż wyprzedzam srebrne Volvo które mijałam wczoraj.Może to samochód rodzeństwa Cullen.A potem sprawdzę.Kiedy wjeżdżam na parking krąże i krąże co oni kurde wszystkie miejsca mi zajęli.Były dwa na samym przedzie szkoły.Dziękuję ci boże że się zlitowałeś na de mną.Przy mnie parkuję srebrne Volvo.Oni chyba się na mnie uwzięli.Wychodzę z samochodu i podchodzę do mojej paczki.Josh do mnie podchodzi i patrzy na mnie z góry do dołu w tym czasie przyszli do nas też Cullenowie.Aaaa czyli to ich auto.No to teraz nie martwię się że to jakieś ninja.
-Bells wróciłaś!!-Josh krzyczy na całą szkołę i mnie mocno przytula.
-Yyy Josh ja tu cały czas byłam-mówię i marszczę brwi.
-Wczoraj byłaś takim kurduplem a teraz wróciła wysoka Bella-puszcza mnie i czeka na moją reakcje.
Nie robię mu nic.Niech myśli że dzisiaj jestem spokojna ale on nie wie tego czego ja wiem ha ha i mu nie powiem nawet jak by mnie błagał.
-Nie uderzysz mnie?-pyta.
-Nie mój kochany przyjacielu dlaczego miałabym  cię uderzyć przecież nie biję się ważnych osób prawda-mówię uśmiechając się słodko.
-Okej to jest dziwne-komentuję Misiek.
-Ktoś ma teraz biologię?-pytam.
-Ja-słyszę głos Edwarda.
-Ooo no to świetnie chodź do klasy.Pa pa.-ciągnę chłopaka za rękę do szkoły.
Kiedy jesteśmy już w klasie ciągnę Edwarda do pierwszej ławki gdzie siedzę sama.Poprawiam grzywkę i opieram się o ławkę.Razem z Edwardem rozmawiamy i żartujemy do póki nie przyszedł nauczyciel.Zaczął swój wykład o jakiś bakteriach i wirusach.Każda lekcja była taka sama tylko ostatnia była ciekawa ponieważ byliśmy wszyscy czyli moja cała paczka i Cullenowie i nie było pani od plastyki więc można było się powygłupiać.Graliśmy czy wyzwanie.Osoba na początku kręci butelką a potem pyta się osoby czy wybiera że chce powiedzieć prawdę czy może chce zadanie.Kiedy Josh wylosował mnie wiedziałam że będę miała przechlapane ponieważ jego wyzwania są debilne i czasem nie wykonalne.
-Dobra Bells prawda czy wyzwanie?
-Ech trudny wybór-udaję że się zastanawiam-Zadanie
-Uuuu Bells ryzykujesz pamiętasz jak było tydzień temu-mówi Sel-Biegałaś po ulicy kiedy padało i byłaś ubrana w sukienkę letnią i musiałaś jeszcze krzyczeć"Lato lato!!!"
-Pamiętam-mówię i trochę żałuje mojego wyboru.
-Dobrze Bells więc musisz napisać sms do Mike że się z nim umówisz o siedemnastej dzisiaj i musisz na tą randkę iść heh a my będzie to wszystko obserwować-wybucha śmiechem a ja wyjmuję telefon.
-Zabiję cię za to-mówię i kończę pisać sms.
Brzmi on tak"Hej Mike co ty na to żebyśmy wybrali się razem do tej nowej restauracji na ulicy miodowej o siedemnastej.Odezwij się szybko.Bella :3" Eh chłopaki chcieli żebym napisała na końcu serduszko ale się sprzeciwiłam nie chce robić mu nadziei.Odpowiedź przychodzi od razu "Nie ma sprawy Bells przyjadę po ciebie:)".

środa, 1 kwietnia 2015

Chapter 3:Spaniały chłopak

                                                        *Bella*
Po chwili już słyszę dzwonek dlatego szybko się pakuję i biegnę do drzwi.Słyszę krzyk przyjaciela żebym poczekała ale tego nie robię bo biegnę do Seleny żeby powiedzieć jej co wyrabiał jej chłopak na Angielskim.Jak on śmie nazywać mnie kurduplem? no dobra jestem niska ale nie aż tak bardzo przecież nie będę koszykarką.Kiedy jestem przed salą widzę ją i Harrego jak  o czymś dyskutują.I tak mamy tu lekcje więc od razu się rozpakuję.Dobiegam do niej zdyszana i się uśmiecham.
-Bosz Bells co ty tak biegłaś tak śpieszyłaś się na matematykę nie poznaję cię-żartuję Harry.
-A przymknij się ja do Sel-mówię i uderzam go w głowę za którą się łapię.
-O co chodzi?-pyta dziewczyna.
-Dobra a więc twój szanowny chłopak...-nie dokańczam ponieważ ktoś zakrywa mi ręką buzię.
Kiedy widzę kto jest tak bezczelny nie dziwię się że to Josh.
-Bells chciała powiedzieć że jestem spaniałym chłopakiem-mówi i się uśmiecha.
Gryzę go w rękę i kiedy mnie puszcza śmieję się tak że prawię przewracam się na ziemie przez moją nieuwagę prawię przewracam nowego.Misiowaty chłopak.Ooo to ten który śmiał się razem ze mną.Obok niego stoi blondynka o kształtach modelki,dziewczyna w czarnych krótkich włosach które są lekko nastraszone uśmiecha się do mnie jakby od zawsze mnie znała,blond włosy chłopak który mocno trzyma czarno włosą i mój bóg.Nie mój Bella co się z tobą dzieje.
-O przepraszam po prostu mój wybitny przyjaciel nie chce powiedzieć prawdy swojej dziewczynie że na języku angielskim zachowywał się karygodnie nazywając mnie kurduplem a wcale nie jestem taka niska a tak w ogóle jestem Isabella Swan ale wole Bella miło poznać-mówię i się uśmiecham.
-Ja jestem Emmet a to jest Rosali,Alice,Jasper i Edward jesteśmy nowi-mówi misiek.
Poznałam imię mojego boga.Edward.Boże co się ze mną dzieje.
-Czegoś zapomniałam-walę się w czoło a Cullenowie patrzą na mnie wyczekująco-Hmmm...a już wiem ten co trzyma się teraz za głowę to Harry,brunetka za mną to Selena a ten który nazywał mnie kurduplem to Josh jeszcze jest Melisa ale ona ma w innych budynku teraz lekcje-pokazuję na palcem na każdego z moich przyjaciół.
Po chwili kiedy siedzimy na miejscach poznaję bardziej Alice i Rosali które są świetne.A Josh rozmawia z chłopakami.Jak się okazało mamy wolną godzinę ponieważ pan od matematyki się rozchorował i nie mamy kogo mieć na zastępstwie dlatego co kilka minut przychodzi sprzątaczka i patrzy się na nas.Kiedy zdzwoni mój telefon przerywam rozmowę z dziewczynami i wyjmuję IPhone.Nacisnęłam zieloną słuchawkę nawet nie patrząc kto zdzwoni.
-Halo-mówię.
-Bello jesteś zwolniona z dzisiejszego w-f ponieważ dalej masz tą kondycję nogi po tym upadku-Słysze głos mamy-Dyrektor i nauczyciel już wie  więc nikt nie pomyśli że wagarujesz
Potakuję i słucham co tam dalej mówi moja mama.W ogóle tego nie słucham nie moja wina że nie mam głowy do słuchania jakiś informacji.Co chwilę tylko mówię że to zrobię lub się z tym zgadzam.Kiedy się rozłączam jeszcze przez przypadek mówię,,Naprawdę?''.
-Bella się zawiesiła trzeba odwiesić-mówi Josh i wali mnie książką od niemieckiego.
-Powaliło cię już do reszty!-krzyczę do niego i zaczynam go walić moim zeszytem.
-Dobra dobra przepraszam już nie będę okej?
Wywracam tylko oczami i znowu wracam do rozmowy z dziewczynami.Ogólnie całą sobotę i niedziele mam zajęta ponieważ Alice wymyśliła zakupy i nocowanie.Chłopaki umówili się na mecz więc też będę ech.Będę musiała wytrzymać pod jednym dachem z Joshem i Harrym.Oczywiście wysłałam sms do Seleny,Harrego i Melisy że nocujemy u Cullenów.Każda kolejna lekcja mija tak samo czyli na rozmawianiu z Alice i Rosali.Kiedy mamy przerwę na lunch zmuszam chłopaków do złączenia stolików żebyśmy wszyscy się pomieścili.W trakcie rozmowy z naszymi nowymi przyjaciółmi przypominam sobie że miałam zadzwonić do mamy.Sięgam do plecaka i odpowiedniej przegródki a tam...nic.
-Ej ktoś widział mój telefon?-pytam i patrzę na wszystkich-Malisa zadzwoń do mnie-mówię i patrzę się jak wystukuję numer.
Kiedy słyszę melodyjkę w mojej sałatce widelcem lekko odgarniam zieleninę i widzę swojego białego  IPhone.Kto mi tak go cholery włożył?.
-Kto był takim idiotą i włożył mojego IPhone do sałatki?-pytam poważnie.
Josh i Harry wybuchają śmiechem ale po chwili już się nie śmieją ponieważ moja sałatka wylądowała na ich włosach.
-Idioci-mówię a potem wszyscy wybuchamy śmiechem.
                                                                      ********
Po lekcjach i po pizzie na której byłam z paczką ponieważ Cullenowie powiedzieli że muszą jechać do domu poszliśmy tam sami.Kiedy mijałam srebrne Volvo pod drodze kiedy wracałam do domu kusiło mnie żeby zobaczyć kto siedzi za kierownicą ale tego nie zrobiłam szczerze to nawet nie wiem dlaczego.Bałam  się?.Kiedy dojechałam do domu wysiadłam z auta i poszłam do domu.Kiedy już tam byłam ubrałam się w luźniejsze ciuchy i zrobiłam zadania domowe po wszystkim poszłam spać.Kiedy tak spałam czułam się obserwowana.Tak jak by każdy mój ruch był uważnie obserwowany.Nigdy tak się nie czułam.Kiedy się budzę rano nikogo nie ma tylko okno które było zamknięte na noc teraz jest otwarte.Ktoś tu taj był ?!.

wtorek, 31 marca 2015

LBA

Zostałam nominowana przez Koti Uriel z bloga: jestesmyniesmiertelni.blogspot.com dziękuję ci cieplutko za nominację.

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pytania:
1.Edward czy Jacob
Oczywiście że Edward uwielbiam tą postać.

2.Jak według ciebie powinno zakończyć się przed świtem.
Szczerze to nie wiem nie zastanawiałam się ale chyba wolała bym jak by naprawdę była ta bitwa ale no nie chciałabym żeby Carlisle ucierpiał i reszta bo kocham te postacie.

3.Łamanie reguł czy ich przestrzeganie.
Jestem osobą która łamię reguły ale z prawem nie mam problemów.

4.Masz autograf jakieś gwiazdy. Jak go zdobyłaś.
Mam autograf Ewy Farnej ale nie za bardzo za nią przepadam kiedyś tam po prostu był koncert w moim mieście więc dlaczego nie skorzystać z takiej okazji.

5.Masz jakiś paskudny nawyk.
Często na sprawdzianach,kartkówkach i innych pierdołach stukam długopisem aż ktoś mi nie zwróci uwagi ale i tak potem znowu to robię

6.Twoja najlepsza cecha.
Jestem bardzo szczera czasem aż do bólu

7. Najgorsza wada.
Spóźnianie się na lekcje i inne takie rzeczy.

8.Ulubiony przedmiot.
Zdecydowanie muzyka ponieważ jest ona dla mnie bardzo prosta i mam bardzo miłego Pana

9. Znienawidzony przedmiot.
Chemia nie wiem poco się tego uczę ale jako taka daję radę.

10.Ukochana rzecz.
Laktop moge na nim spędzić dobre 7 godzin.

11. Znienawidzona rzecz.
Mmmm kluczę od domu które gubię zawsze przed wyjściem są a potem już ich nie ma.
                                  Przykro mi ale nikogo nie nominuję ;(

poniedziałek, 30 marca 2015

Chapter 2:School of place where you can die

                                                                         {Bella}
Jeszcze przez chwile się śmiejemy a potem już idziemy na lekcje bo zadzwonił dzwonek.Przez chwili spojrzałam na nowych.Miedzianowo włosy bóg się na mnie patrzył tak jak by z czułością i miłością.Czy on się we mnie zakochał? przecież nawet mnie nie zna więc jak.Bardzo dużo chłopaków z tej szkoły się we mnie zakochało ale nikt nie patrzył się na mnie jak teraz miedziano włosy.Potrząsnełam głową i poszłam dalej.Pierwszy mamy angielski więc można się trochę powygłupiać z Joshem który ma te lekcje ze mną.Weszliśmy do klasy i od razu wszystkie oczy na nas.Zaśmiałam się cicho i razem z przyjacielem poszłam do swojej ławki.Czyli ostatnia ławka przy ścianie ech.Wyjmuję zeszyt,piórnik i inne pierdoły i siadam spokojnie na miejscu.Kiedy weszli nowi była taka sama reakcja jak na nas.Im się chyba nudzi.Usiedli przed nami.Ławki są pięciu osobowe lub cztero więc każdy może sobie usiąść z kimś chce.
-Ej Bella wiesz że dzisiaj kartkówka-Słysze głos przyjaciela i widzę że dużo osób się na nas gapi no nawet nowi.
Czekaj czekaj stop kartkówka że co nie uczyłam się.Patrzę się na niego wielkimi oczami.
-Naprawdę?-pytam drżącym głosem.
Josh tylko kiwa głowa.
-Yyy nie uczyłam się-udaję że płaczę i walę głową w ławkę-Mamusia mnie zabiję-szlocham
-Bella żartowałem-parska śmiechem.
-Mam focha forevera-mówię i biorę swoje rzeczy.
-Nie wolnych miejsc kurduplu.Już wiem dlaczego nosisz szpilki i koturny jesteś strasznie niska-dalej się śmieje.
Nie wytrzymuję i walę go w głowę moim 60 kartkowych zeszytem.Wytykam na niego język i idę na miejsce nauczyciela.Siadam za biurkiem nauczyciela i uśmiecham się do niego pokazując swoje białe zęby.
-Swan co ty robisz na moim miejscu!-krzyczy nauczyciel od angielskiego.
-Siedzę-uśmiecham się słodko.
-Do dyrektora-mówi.
-No ale...
-Bez dyskusji Swan
Kiedy jestem przy drzwiach mówię jeszcze cicho ale żeby klasa słyszała:
-Panu chyba za mało płacą albo stracił kota-mruczę i po chwili sala wybucha śmiechem.
Wędrówka do dyrektora zejeło mi z 10 minut starałam iść jak najwolniej.Kiedy się u niego znajdowałam chwile na mnie pokrzyczał i powiedział że moi rodzice jeszcze dzisiaj zostaną wezwani do szkoły.Stara śpiewka.Charli ani Renee nic mi nie zrobią ponieważ dobrze się uczę.Rodzice ustalili ze mną takie  reguły.Dobre oceny a nie będę robili mi problemów z zachowaniem.Dyrektor zadzwonił na początku do Charliego który nie odebrał no tak na pewnie jest u jakiegoś klieta.Kiedy zadzwonił do Renee ona odebrała i powiedziała że za 20 minut będzie bo jest niedaleko.Od meldowałam się od dyra i poszłam do klasy.Weszłam do niej bez pukania i uśmiechnełam się do nauczyciela.
-No Swan teraz będziesz miała problemy-szydzi nauczyciel on zawsze mnie nie nawidział dlatego że mój ojciec uzyskał więcej niż on.Czy dlatego że jestem bogata.
-Myślę że pan będzie miał większe problemy ode mnie ale okej-gestekuluję rękami i na koniec poprawiam włosy.
-Ech usiądź na miejsce-wydycha zimne powietrze.
Siadam na miejsce i na końcu zeszytu rysuję jakieś kreski,kwadraty i kółka.Josh po chwili kiedy nauczyciel zajął się lekcją zaczął śpiewać denerwująco mnie piosenkę.
-Bella ooo Bella takie ładne imię ale właścicielka już nie.Ooo Bello pora już spać bo jedenasta jest ej zrymowało się he he.Ooo Bello taki mały kurdupel ale bogaty-zaczął śpiewać.
-Zaraz ci coś zrobię-warknęłam ale on nie przestał śpiewać.
-Black,Swan czy wy możecie być przez chodźby 10 minut cicho?-spytał błagalnie nauczyciel.
-Proszę pana to jego wina nie moja on wymyśla jakieś głupie piosenki na mój temat-jęczę.
-A ona...szczerze to ty nic nie robisz cholera-klnoą pod nosem.
-Ha ha coś się nie udało-zaczełam się śmiać a razem ze mną jakiś misiek.Uśmiechnęłam się do niego.
-Dobrze stop nie będę tolerował takiego zachowania.Isabello Swan wzywam twoją matkę na oczach całej klasy!-krzyknął nauczyciel i wyjął telefon po chwili włączając go na głośno mówiący.
-Jej...a pan jej powie żeby przyniosła mi śniadanie bo nie wzięłam z domu-powiedziałam i klasa znowu się zaśmiała.
-Dzień dobry tu Renee Swan w czym pomóc?-słyszę głos mojej mamy i głos silnika.
-Dzień dobry tu Fredir Berners chciałbym porozmawiać o pani córce Belli-mówi nauczyciel i uśmiecha się do mnie.
-Proszę pana mam jedną córkę to chyba wiadomo że Bella prawda?-pyta się moja mama.
-Prawda przepraszam ale powracając do sprawy pani córka zachowuję się karygodnie i bez kultury-mówi nauczyciel.
-Może czasem a nawet często ale da się do tego przyzwyczaić
-Czyli pani nic z tego nie robi?-pyta zdziwiony Berners.
-Nie dlaczego pan myśli że coś zrobię.To jest charakter Belli wredna i uparta da się przyzwyczaić...z czasem.Przepraszam ale muszę kończyć panie Berners dowidzenia-mówi i się rozłącza.
Po tej rozmowie cała klasa zaczyna się śmiać.
-Life is brutal-mówię do pana i zaczynam się śmiać.

niedziela, 29 marca 2015

Bohaterowie

                                                      Isabella Marie Eleonora Swan 17 lat
Melisa Elena Peterson 17 lat
                                                                 Selena Marteza 17 lat
                                                               Harry Black 17 lat
Josh Black 17 lat


Chapter 1:Frends forever

                                                                       {Bella}
Otwieram powoli oczy.Dzisiaj poniedziałek najgorszy dzień w całym tygodniu.Jest jeden plus dzisiejszego dnia.Poznam razem z moją paczką nowych uczniów.Będzie to pięć osób i są to przyszywane dzieci Carlisla Culena lekarza z tego beznadziejnego miasta które nazywamy Forks.Nie przedstawiłam się przepraszam rano nie mam głowy.Mam na imię Isabella Marie Eleonora Swan ale dla przyjaciół Bella.Mam 17 lat i chodzę do miejscowego liceum.Jestem w miarę wysoką brunetką z zielonymi oczami i szczupłą sylwetką.Jestem bardzo rozgadaną,zwariowaną i wredną dla niektórych osób nastolatką.Mój Tata Charli Swan  jest prawnikiem a mama Renee Swan projektatką wnętrz ogólnie pochodzę z bogatej rodziny.Wstaję z mojego łóżka i idę do łazienki przy okazji biorąc swój zestaw który miałam ubrać dzisiaj.Myję zęby,układam włosy i robię sobie ciemny makijaż który mam zawsze na sobie.Ubieram czarną bluzkę a na to niebieską bluzę,czarne spodnie,zegarek,dwie bransoletki i moje ulubione fioletowo-białe buty.
Schodzę do kuchni i biorę jabłko do ręki.Na stolę oczywiście leży mała karteczka od taty i mamy że mam na nich nie czekać i zamówić do jedzenia pizze lub hiszczyzne i odpowiednia kwota pieniędzy.Wyjmuję z kieszeni mojego białego IPhone i zdzwonię do Melisy mojej przyjaciółki.Po kilku sygnałach odebrała.W tle słyszę kilka głosów.No tak oprócz mnie oni chodzą na dodatkową matematykę.
-Halo?-Słysze aksamitny głos przyjaciółki.
-Melisa zostaw to piwo wypiłaś je już całe-słyszę śmiech jej chłopaka a mojego przyjaciela Harrego.
-Idioto to Bella nie moja mama ech...no słońce co się stało?-przypomniała sobie o mnie.-Albo czekaj dam na głośnik...okej gadaj
-Mo i rodzice zostawili kasę na obiad co wy na to żeby iść na Pizze a potem na małe zakupy?-pytam i słyszę kilka westchnień chłopaków z parkinu.
-O świetny pomysł o której?-Pyta Selena moja druga przyjaciółka która ma chłopaka Josha.
-Po lekcjach
-No spoko.Dobry pomysł-mówi Josh co oni się wymieniają.
-Okej spotkamy się na parkingu za 10 minut a i jeszcze widzieliście nowych?-pytam i powoli szukam moich kluczy od samochodu.
-No gapią się na nas haha tak jak cała szkoła-śmieję się Melisa-Dobra pa pa szybko przyjeżdżaj ktoś chce z tobą pogadać-mówi i założę że rusza brwiami.
-Niby kto?-wsiadam do samochodu i go odpalam.
-Zagadka ma blond włosy,jest wkurzający,przez niego trzy razy zmienialiśmy miejsca na lanchu i kiedy był bal ty chowałaś się po szatniach i toaletach i krzyczałaś że biegnie za tobą pedofil wiesz już kto to?-usłyszałam jak cały parking zaczyna się śmiać z tego zdarzenia.
-Mike Newton ech trzeba go spławić tylko jak.Dobra zaraz widzimy się na parkingu pa pa całuski-mówię i się rozłańczam.
Po kilku minutach już jestem na parkingu.Wszystkie oczy są skierowane na mnie jak ja to lubię.Parkuję obok nie znanej mi piątki uczniów którzy się na mnie patrzą.Zgaszam silnik i otwieram drzwi.Biorę jabłko które po chwili ugryzłam i moją torbę.Nagle przede mną materializuję się obok mnie Mike.O nie.Patrzę się na moją paczkę a oni tylko pękają z śmiechu.O zabiję ich.
-No hej Bella jak tam dzień?-pyta i się uśmiecha.
-Isabella-poprawiam go i przewracam oczami.
-no bo wiesz już za dwa dni twoje urodziny więc tak pomyślałem że dam ci już prezent-mówi lekko się rumieniąc.
-Yyy spoko-biorę następnego gryza jabłka.
-A więc to jest dla ciebie iiiiii pa-podaję mi misia i biegnie do szkoły.
Miś jest mały i fioletowy z małym serduszkiem na środku gdzie pisze ,,Kocham cię".Dotykam napisu i po chwili przytulam misia.Podchodzi do mnie moja paczka i patrzy się na mnie wyczekująco.
-9999 miś w tym roku ech czy on w końcu nie może dać mi czekoladek-mówię i wybuchamy śmiechem.
                                                    *
Pierwszy rozdział za nami myślę że wam się podoba jeśli tak zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza.Potem pojawią się bohaterowie a tak dokładnie główna piątka.Pa pa do zobaczenia. 

Prologue

 
"Zaprzestanę śnić o tobie w snach.Przestanę krzyczeć twoje imię w nocy.Zapomnę razem przeżyte chwilę.Tylko proszę zjaw się i powiedź że mnie kochasz.Dwa słowa które mnie pocieszą.Przestanę płakać i narzekać ale powiedź te słowa nawet przesłodzone miłością.Martwię się o ciebie.Daj znak życia.Ja śpiewam dla ciebie dniami i nocami.Idź za moim głosem.Proszę uratuj mnie od koszmarów.Śpiewam już coraz ciszej.Nie dręcz mnie przecież wiesz że nie potrawie żyć bez ciebie..."