Podchodzę do okna i wyglądam za niego.Nikogo nie ma.Mieszkanie w lesie mi szkodzi jak widać.Wydycham zimne powietrze i kieruję się do szafy biorąc od powiedni strój i kosmetyki.Ubieram biało-fioletową koszule,czarne spodnie,czarne koturny żeby dziś Josh nie śmiał się z tego że jestem niska.Do tego czarna torebka z kolcami,bransoletka i okulary.Ciemny makijaż robię na odwal ponieważ dzisiaj nie chce mi się tego robić i tak ostatnio nauczyciele się czepiają że mam za dużo tapety na twarzy i powinnam być naturalna ponieważ jestem w szkole a nie na dyskotece.
Schodzę na dół i biorę jabłko i butelkę wody którą wkładam do torebki.Szybko wbiegam do garażu i wchodzę do mojego samochodu.Jadę jak najszybciej potrafię ponieważ chce zdążyć przed Mike który mieszka niedaleko mnie i czasem kiedy jadę do szkoły to mnie zatrzymuję.A to wredny cham.Jadę i jadę i jadę aż wyprzedzam srebrne Volvo które mijałam wczoraj.Może to samochód rodzeństwa Cullen.A potem sprawdzę.Kiedy wjeżdżam na parking krąże i krąże co oni kurde wszystkie miejsca mi zajęli.Były dwa na samym przedzie szkoły.Dziękuję ci boże że się zlitowałeś na de mną.Przy mnie parkuję srebrne Volvo.Oni chyba się na mnie uwzięli.Wychodzę z samochodu i podchodzę do mojej paczki.Josh do mnie podchodzi i patrzy na mnie z góry do dołu w tym czasie przyszli do nas też Cullenowie.Aaaa czyli to ich auto.No to teraz nie martwię się że to jakieś ninja.
-Bells wróciłaś!!-Josh krzyczy na całą szkołę i mnie mocno przytula.
-Yyy Josh ja tu cały czas byłam-mówię i marszczę brwi.
-Wczoraj byłaś takim kurduplem a teraz wróciła wysoka Bella-puszcza mnie i czeka na moją reakcje.
Nie robię mu nic.Niech myśli że dzisiaj jestem spokojna ale on nie wie tego czego ja wiem ha ha i mu nie powiem nawet jak by mnie błagał.
-Nie uderzysz mnie?-pyta.
-Nie mój kochany przyjacielu dlaczego miałabym cię uderzyć przecież nie biję się ważnych osób prawda-mówię uśmiechając się słodko.
-Okej to jest dziwne-komentuję Misiek.
-Ktoś ma teraz biologię?-pytam.
-Ja-słyszę głos Edwarda.
-Ooo no to świetnie chodź do klasy.Pa pa.-ciągnę chłopaka za rękę do szkoły.
Kiedy jesteśmy już w klasie ciągnę Edwarda do pierwszej ławki gdzie siedzę sama.Poprawiam grzywkę i opieram się o ławkę.Razem z Edwardem rozmawiamy i żartujemy do póki nie przyszedł nauczyciel.Zaczął swój wykład o jakiś bakteriach i wirusach.Każda lekcja była taka sama tylko ostatnia była ciekawa ponieważ byliśmy wszyscy czyli moja cała paczka i Cullenowie i nie było pani od plastyki więc można było się powygłupiać.Graliśmy czy wyzwanie.Osoba na początku kręci butelką a potem pyta się osoby czy wybiera że chce powiedzieć prawdę czy może chce zadanie.Kiedy Josh wylosował mnie wiedziałam że będę miała przechlapane ponieważ jego wyzwania są debilne i czasem nie wykonalne.
-Dobra Bells prawda czy wyzwanie?
-Ech trudny wybór-udaję że się zastanawiam-Zadanie
-Uuuu Bells ryzykujesz pamiętasz jak było tydzień temu-mówi Sel-Biegałaś po ulicy kiedy padało i byłaś ubrana w sukienkę letnią i musiałaś jeszcze krzyczeć"Lato lato!!!"
-Pamiętam-mówię i trochę żałuje mojego wyboru.
-Dobrze Bells więc musisz napisać sms do Mike że się z nim umówisz o siedemnastej dzisiaj i musisz na tą randkę iść heh a my będzie to wszystko obserwować-wybucha śmiechem a ja wyjmuję telefon.
-Zabiję cię za to-mówię i kończę pisać sms.
Brzmi on tak"Hej Mike co ty na to żebyśmy wybrali się razem do tej nowej restauracji na ulicy miodowej o siedemnastej.Odezwij się szybko.Bella :3" Eh chłopaki chcieli żebym napisała na końcu serduszko ale się sprzeciwiłam nie chce robić mu nadziei.Odpowiedź przychodzi od razu "Nie ma sprawy Bells przyjadę po ciebie:)".